Dylemat w ocenie modeli / przeprosiny.

Hyde Park czyli "magiel" ale w granicach rozsądku

Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Rutek63
Posty: 756
Rejestracja: pn paź 25 2004, 20:03
Lokalizacja: Scarsdale, NY
x 1

Dylemat w ocenie modeli / przeprosiny.

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Rutek63 »

Sicore pisze:Ciężki wybór, ale głos na A1.
Żeby nie było, że po znajomościu, ten model to kawał solidnej roboty w standardzie, wymaga dużo większego kunsztu i obycia z kartonem, niż model pod malowanie.
laszlik pisze: Co prawda, w moim odczuciu konkurenci zasłużyli na tą nagrodę bardziej niż ja, budując modele od podstaw, malując je w niewiarygodny sposób, używając do ich budowy technik, o których ja nie mam bladego pojęcia.
Wujek Andrzej pisze: Gratuluję wszystkim finalistom ! Tak po prostu . Bez wykładów o modelach kartonowych i tych z kartonu , bo to by było niesmaczne ... wolałbym aby się obyło bez takich zgrzytów . Przynajmniej w tym miejscu .
Emocjonalne podejście do zagadnień związanych z modelarstwem i dwa pierwsze powyżej zamieszczone cytaty zainspirowały mnie do napisania kilku zdań na temat mojego osobistego dylematu w postrzeganiu i ocenie modeli kartonowych budowanych w standardzie vs modeli malowanych. Być może niefortunnie zamieściłem swoją wypowiedz przy okazji postu z gratulacjami dla finalistów Grand Prix KW 2010.
Jak widać powyżej w trzecim cytacie, moja szczera wypowiedz wynikająca z troski o należyty szacunek dla obu wspomnianych trendów w modelarstwie została nazwana „wykładem” i „zgrzytem”. No cóż, jeżeli mój pogląd i wybór miejsca w którym pozwoliłem sobie go zamieścić zostało odebrane w tak samo negatywny sposób przez resztę forum i obraża kogokolwiek, to nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić wszystkich uczestników forum.

Laszlik, QN, Niki68, Strk,
Wspomnianą wypowiedz w temacie GP KN skasowałem. Nie potrafię jej teraz odtworzyć z pamięci, ponieważ była pisana pod wpływem emocji. Moim celem było jedynie uwidocznienie dylematu, który towarzyszy podejmowaniu decyzji podczas oceny i wyboru modelu w konkursie gdzie oba tak różne trendy jesteśmy zmuszeni oceniać bez podziału na grupy. Jeszcze raz najmocniej Was przepraszam!

Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Awatar użytkownika
Wujek Andrzej
Posty: 1900
Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
Lokalizacja: Tychy
x 2

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Wujek Andrzej »

Rutku .

Też zmieniłem treść swego wpisu . Przyznaję że być może ubrałem ją w przesadnie surowe słowa .
Ale napisałeś że w głosowaniu kierowałeś się sentymentem ... to prawie to samo co przeczytałem przy okazji któregoś z wcześniejszych Grand Prix , tak jakoś to leciało : " Ja kleję lokomotywy , wiem jakie to trudne więc głosuję na lokomotywę ." Obiektywizm ?

Po kilku podobnych wpisach przestałem głosować . Moje kryteria do tego nie pasują . Zawsze staram się oceniać modele po ilości pracy , czasu , wiedzy , umiejętności i serca włożonego w ich wykonanie . Nieistotne czy to żaglowiec , samolot , czołg , budowla czy jeszcze inne coś . Standard czy "walorka" .

Oceniam efekt i jakość wykonania starając się zachować obiektywizm .

Nie chciałbym aby Laszlik podjął podejrzenie że to z powodów sentymentalnych lub innych został Laureatem . Został i tego gratulowałem .

To właściwie wszystko co mam na usprawiedliwienie .

Wujek .
Awatar użytkownika
Rutek63
Posty: 756
Rejestracja: pn paź 25 2004, 20:03
Lokalizacja: Scarsdale, NY
x 1

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Rutek63 »

Wujek Andrzej pisze:Ale napisałeś że w głosowaniu kierowałeś się sentymentem ...
Widzę, że popełniłem błąd przyznając się do szczerości i za to dostałem wirtualnego kopniaka. Jednak pozwól, że wyprowadzę Cię z błędu. Pisząc tamten post na pewno nie użyłem zwrotu: „kierowałem się sentymentem”. Napisałem raczej, że sentyment wziął przewagę. Są to dwa zupełnie różne zachowania. Zwyczajnie zdaję sobie sprawę z tego, że podświadomość w takich sytuacjach odgrywa ogromną rolę. Świadome próby podjęcia decyzji kończą się dylematem, który właściwie uniemożliwia podjecie decyzji. Jakiś tam numerek jednak trzeba wpisać, dlatego podejrzewam, że u większości z nas sentyment, czy jakkolwiek to nazwać, wpływa podświadomie na podjętą decyzję.

Przytoczyłeś czyjąś wypowiedz o lokomotywach, że głosuje na nie, bo je klei i wie jakie to trudne. Czy nie to samo napisał Sicore w swoim uzasadnieniu? Czy na pewno samolot dostał by punkt gdyby Sicore nie miał bladego pojąca ile i jak specyficznej pracy trzeba włożyć żeby ten samolot tak bardzo czysto poskładać? Co gdyby kleił tylko malowane lokomotywy? Czy na pewno ocena byłaby taka sama? Zadam Ci więc to samo pytanie – Obiektywizm? ( nothing personal Sicore).

Ja na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. Na pewno każdy z nas wystawia ocenę w zgodzie z własnym sumieniem, czyli obiektywnie. Jakie są jednak korzenie tego „obiektywizmu”. Co leży u jego podstaw ? Jaka wiedza? Jakie doświadczenia?
Wujek Andzrej pisze:Po kilku podobnych wpisach przestałem głosować . Moje kryteria do tego nie pasują . Zawsze staram się oceniać modele po ilości pracy , czasu , wiedzy , umiejętności i serca włożonego w ich wykonanie . Nieistotne czy to żaglowiec , samolot , czołg , budowla czy jeszcze inne coś . Standard czy "walorka" .

Oceniam efekt i jakość wykonania starając się zachować obiektywizm .
Zrozumiałe! Wierzę że Twoja ogromna wiedza i praktyczna znajomość tematu daje Twojej ocenie szanse bycia naprawdę obiektywną. Tylko kiedy dochodzi do finału gdzie faktycznie nie jest istotne czy to samolot, żaglowiec itd. a ilość pracy , czasu, wiedzy i serca włożonych w modele jest taka sama, to stajesz przed dylematem takim samym jak mój. I to podejrzewam jest powód dla którego nie bierzesz udziału w głosowaniu a nie dlatego, że ktoś tam coś kiedyś napisał i Twoje kryteria do tego nie pasują. Nie chcę Cię urazić czy też przypisywać Ci fałszywej filozofii, ale pomyśl czy to co ktoś tam kiedyś napisał nie jest przypadkiem jedynie usprawiedliwieniem dla którego nie głosujesz.

Dobrze że na KnW mamy ten konkurs. Wiadomo, że jest to tylko zabawa. Wiadomo, że każdy z nas odczuwa i postrzega modelarstwo w nieco inny sposób i dlatego też w ogólnym rozrachunku ostateczna ocena ma szansę być w miarę obiektywna. Następnym razem nie będę pisał o swoich dylematach i uczuciach, po prostu wpiszę numerek.
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Awatar użytkownika
Wujek Andrzej
Posty: 1900
Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
Lokalizacja: Tychy
x 2

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Wujek Andrzej »

Rutku .

Na obiektywizm oceny stopnia trudności wykonania modelu mogą sobie pozwolić modelarze którzy praktycznie "skosztowali" różnych sposobów znęcania się nad kartonem . Tak standardowych jak i tych innych .
Na kartonwork można ich na palcach policzyć .

Reszta ocenia jak najbardziej subiektywnie . Przeciwko temu nie protestuję i protestować nie mam zamiaru .
Grand Prix Kartonworka to nic innego jak odpowiednik znanej zasady oceniania . Ona zawiera się w słowach " Podoba się lub nie podoba " .
Też nie mam nic przeciwko temu . Kwestia rozsądnego wyboru Szefostwa tej witryny modelarskiej .

Mam natomiast zastrzeżenia do dorabiania ideologii mającej wyjaśnić dlaczego dany model wygrał ( w domyśle - dlaczego na niego głosowałem ) . Wygrał bo jest modelem najtrudniejszym , najbardziej czaso i pracochłonnym itd. itp. ? Wygrał bo jest jedynym modelem kartonowym wśród całej reszty ?
Nie . Wygrał bo się najbardziej podoba . Ot i wszystko ...

Do tego moje kryteria nie pasują , są w znikomym stopniu przydatne , nic więcej . Rozumiejąc zasady Grand Prix Kartonwork pogratulowałem wszystkim finalistom a w szczególności Laszlikowi . Naprawdę szczerze i autentycznie . Jest to sukces tyle samo wart co pojedynki na " zgodność z oryginałem " i walki na dokumentacje . Oczywiście jeśli się rozumie zasady organizacyjne konkursu .

Tego zrozumienia życzę wszystkim bez wyjątku .

Pozdrawiam . Wujek .
Awatar użytkownika
Rutek63
Posty: 756
Rejestracja: pn paź 25 2004, 20:03
Lokalizacja: Scarsdale, NY
x 1

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Rutek63 »

Wujek Andrzej pisze:Mam natomiast zastrzeżenia do dorabiania ideologii mającej wyjaśnić dlaczego dany model wygrał
Wujku,
Ja nie dorabiam ideologi. Ona już tam jest od dawna. Każdy ją ma. W każdym przypadku może być nieco inna. Ja ją jedynie próbuję zrozumieć i wytłumaczyć mechanizm jaki nami kieruje. Nie jesteśmy przecież robotami i każdy z nas czym tam się kierował. Rozumiem zasadę „ Podoba się , nie podoba się”. Tyle że w finale jest cztery razy „Podoba się” i co wtedy? Wiem, że nie ważą się w tym momencie losy świata, bo jest to jedynie niewinna zabawa. Niemniej jednak coś tam musi przeważać szlę w któraś ze stron. Dlatego próbuję zrozumieć dlaczego jedno „Podoba się „ bierze przewagę nad drugim „Podoba się” Obawiam się, że właśnie w tym momencie może odegrać rolę sentyment, chociaż nie jest to jedyne uczucie, które może odegrać rolę w tym przypadku.

Wujek Andrzej pisze:Wygrał bo się najbardziej podoba . Ot i wszystko ...
Szczęściarz z Ciebie, że w tak bardzo prosty sposób to postrzegasz. Wiadomo, że nie ma obowiązku tłumaczenia się ze swojej decyzji. Jednak jak widać na załączonym obrazku, niektórzy mają odwagę jakieś tam skromne uzasadnienie napisać. Mnie osobiście imponuje takie stanowisko. I nie uważam tak potraktowanej sprawy za dorabianie ideologi, a jedynie za dojrzałe umotywowanie swojego stanowiska. Mogę się z czyimś zdaniem nie zgodzić ale je szanuję.

Podobnie jak Ty i wszyscy pozostali, ja również szczerze złożyłem gratulacje wszystkim finalistom. Z tą jedynie różnicą, że nie przyszło mi do głowy porównywanie sukcesu Laszlika do czegokolwiek związanego z zasadami organizacji konkursu. Bo niby dlaczego to w tym momencie miałoby być istotne.

Myślę, że to wszystko co mam w tym temacie do powiedzenia. Mam nadzieję, że rozumiecie moje stanowisko. Zwyczajnie uważam że każdy z finałowych modeli ma swoje unikalne atuty, które jest bardzo trudno porównywać z sobą. To właśnie wywołuje dylemat, który z kolei prowadzi do faktu, że sentyment może stać się podświadomie walutą przetargową. Ot i wszystko... ;-)
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Andrzej Ziober
Posty: 483
Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
x 58

Dylematy w ocenie modeli / przeprosiny

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Andrzej Ziober »

Obaj jesteście moimi kumplami i obaj mnie świetnie znacie, więc mam nadzieję, że mogę zaryzykować poniższy tekst:

Ciekawa wymiana poglądów tu się pojawiła. Nie chciałbym wchodzić w aspekty wyników w najnowszym Grand Prix. „Vox populi” zdecydował o zwycięstwie modelu Laszlika i kropka. Należą mu się gratulacje i też już moim skromnym zdaniem za tym powinna być kropka. Wydaje mi się, że jakiekolwiek uzasadniania i tłumaczenia werdyktu w przypadku takiego jak ten konkursu są raczej zbędne. Natomiast jest inna kwestia, moim zadaniem O WIELE CIEKAWSZA, bo być może wnosząca coś wartościowego/edukacyjnego do dyskusji o werdyktach konkursowych (zamiast – sorry - typowego „bicia piany” lub jak w przypadku powyżej – eleganckiej intelektualnej wymiany poglądów z których jednak nic nie wynika :lol: ). Wartościowego w tym sensie, że jakiś modelarz czytający ten wątek mógłby z wymiany poglądów na temat uzasadnień sędziowskich werdyktów w przyszłości skorzystać, by świadomie móc przygotować się do owej oceny sędziowskiej w taki sposób, żeby mu to pomogło odnosić sukcesy konkursowe w przyszłości. Nie wdając się w szczegóły konkretnego konkursu i konkretnej grupy ludzi oceniających jakieś modele, czy zastanawialiście się Panowie, dlaczego w historii konkursów jakieś modele wygrywają, a jakieś – mimo, że nie można im nic merytorycznie zarzucić – zawsze są na niższej pozycji pudła lub wręcz wcale nie zyskują aprobaty sędziów, niezależnie od tego jakimi kryteriami sędziowie się kierują? Z moich doświadczeń w startach konkursowych wielokrotnie spotykałem się z taką sytuacją – modele wedle wszelkich zasad obiektywnie porównywalne, obiektywnie ładne i jeden wygrywa a drugi nic nie dostaje. I to niezależnie od tego, czy sędziowie posługiwali się jakimś konkretnym regulaminem oceny, czy tylko stosowali regułę „libi ne libi”. Im dłużej obserwuję prace sędziów w rozmaitych krajach i przeróżnych konkursach, tym bardziej odnoszę wrażenie, że sędzia „typu Wujek Andrzej” wierny zasadzie dążenia do obiektywizmu oceny polegającej na wywarzeniu pomiędzy stopniem trudności i dokładnością wykonania modelu jest już rzadkim (acz chwalebnym wielce) przypadkiem sędziego, a sędzia „typu Rutek” czyli osoba kierująca się m.in. sentymentem albo do jakiegoś rodzaju modelu albo to jakiejś koncepcji jego realizacji jest w realiach konkursowych przypadkiem tak skrajnie rzadkim, że statystycznie nieistotnym. Mam nadzieję, że nie pogniewacie się Panowie, że uznałem Was za „nieistotne przypadki”. Znacie mnie obaj i wiecie, że nie mam nic złego na myśli.
Czym więc kierują się najczęściej sędziowie konkursowi? Otóż moim zdaniem w ocenach sędziowskich takiego jak nasze modelarstwa obiektywizmu jest tyle co kot napłakał (choć pewnie nie jeden sędzia byłby oburzony na takie dictum) ale i przyzwyczajenia lub jak kto woli sentymentu też jest równie mało. Z moich obserwacji (a sporo ich przeprowadziłem przez dziesiątki lat startów w imprezach modelarskich) wynika, że najważniejszy (czyli to, co diametralnie wpływa na końcową opinię jakiegoś arbitra o danym modelu) jest SZOK jakiego doznaje sędzia patrząc na ów model. Innymi słowy, jeśli sędzia zobaczy wśród wszystkich modeli taki, który go właśnie ZASZOKUJE, to do swej oceny dorobi nawet „obiektywne uzasadnienie”, brzmiące jak najbardziej wiarygodnie. Jak rozumieć słowo „SZOK” w odniesieniu do modelu? A to jest pytanie w stylu „być albo nie być” w takich dziedzinach modelarstwa, gdzie nie ma jednoznacznie mierzalnych kryteriów (typu prędkość, długość lub wysokość lotu etc.). Jedyna odpowiedź jakiej po latach startów mogę udzielić na to pytanie, to starać się być modelarzem niestandardowym - starać się robić inaczej, niż inni (ale w ramach ogólnie przyjętych reguł danej dziedziny modelarstwa), starać się nikogo nie naśladować i nikogo nie powielać ( w tym także kolejnych własnych modeli, bo wpada się w rutynę co sędziowie szybko wyłapią). Wtedy jest szansa (ale tylko szansa) zaszokowania sędziów. A w szczegółach? Cóż cały czas piszę w AeroPlanie „teorię wygrywania” i ciągle coś nowego staram się naświetlić.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
ODPOWIEDZ