Największe głupoty przy klejeniu
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Największe głupoty przy klejeniu
To wprawdzie nie do końca moje przygody z modelem, ale chyba dość zabawne.
Pierwsza. Kiedyś w środku nocy odbieram komórkę – kobiecy głos zapytuje: - Czy rozmawiam z panem Ziobrem. Potwierdzam. Kobieta przedstawia się, jako żona modelarza, dzwoniąca w jego imieniu i pyta mnie, czy są jakieś środki do rozpuszczania Super Glue. Podaję jej nazwę Debonder – Kobieta pyta: - Czy to jest trujące? Ja: - Raczej tak w przypadku spożycia, ale może da mi pani do telefonu męża, to mu to bardziej szczegółowo wyjaśnię. Kobieta odpowiada: - No właśnie w tym jest problem, że on nie może nic powiedzieć, bo trzymał w zębach tubkę Super Glue i... skleił sobie usta wraz z zębami i tą tubką Super Glue.
Jedyne, co mogłem doradzić, to wizytę w Pogotowiu Ratunkowym. Niestety nie poznałem dalszego ciągu przygód miłośnika Super Glue. Ale z pewnością jest to kolejny modelarz, który może powiedzieć o sobie, że zjadł zęby na tym hobby.
Druga. Inna przygoda z żoną modelarza miała miejsce dwa lata temu. Zadzwoniła do mnie pani z pytaniem, czy mógłbym jej udzielić pomocy w sklejeniu – jak to określiła – „takiego małego wiatraczka z tyłu helikopterka”. Okazało się, że owa pani mieszka w Poznaniu i widywała mnie w lokalnej telewizji, a jej mąż prenumeruje AeroPlany, więc nie miała problemu ze zdobyciem telefonu do mnie. Pani poprosiła mnie, że przywiezie ten modelik i „wiatraczek”. Nawet proponowała jakąś gratyfikację. Zapytałem dlaczego mąż nie może tego przykleić. Jej odpowiedź: - Gdyby on wiedział, że to urwałam, to by mnie zabił... Cóż było robić. Przykleiłem wirnik ogonowy do Mi-4, "ratując życie" młodej damie.
Pierwsza. Kiedyś w środku nocy odbieram komórkę – kobiecy głos zapytuje: - Czy rozmawiam z panem Ziobrem. Potwierdzam. Kobieta przedstawia się, jako żona modelarza, dzwoniąca w jego imieniu i pyta mnie, czy są jakieś środki do rozpuszczania Super Glue. Podaję jej nazwę Debonder – Kobieta pyta: - Czy to jest trujące? Ja: - Raczej tak w przypadku spożycia, ale może da mi pani do telefonu męża, to mu to bardziej szczegółowo wyjaśnię. Kobieta odpowiada: - No właśnie w tym jest problem, że on nie może nic powiedzieć, bo trzymał w zębach tubkę Super Glue i... skleił sobie usta wraz z zębami i tą tubką Super Glue.
Jedyne, co mogłem doradzić, to wizytę w Pogotowiu Ratunkowym. Niestety nie poznałem dalszego ciągu przygód miłośnika Super Glue. Ale z pewnością jest to kolejny modelarz, który może powiedzieć o sobie, że zjadł zęby na tym hobby.
Druga. Inna przygoda z żoną modelarza miała miejsce dwa lata temu. Zadzwoniła do mnie pani z pytaniem, czy mógłbym jej udzielić pomocy w sklejeniu – jak to określiła – „takiego małego wiatraczka z tyłu helikopterka”. Okazało się, że owa pani mieszka w Poznaniu i widywała mnie w lokalnej telewizji, a jej mąż prenumeruje AeroPlany, więc nie miała problemu ze zdobyciem telefonu do mnie. Pani poprosiła mnie, że przywiezie ten modelik i „wiatraczek”. Nawet proponowała jakąś gratyfikację. Zapytałem dlaczego mąż nie może tego przykleić. Jej odpowiedź: - Gdyby on wiedział, że to urwałam, to by mnie zabił... Cóż było robić. Przykleiłem wirnik ogonowy do Mi-4, "ratując życie" młodej damie.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Re: Największe głupoty przy klejeniu
To ja z innej beczki... Odpowiem na dwa tematy naraz... Mój tato zatruł się oparami tego świństwa w pracy i rok temu zmarł... A zaraziłem się modelarstwem od Niego i będę mu zawsze za to wdzięczny.Andrzej Ziober pisze:. Niestety nie poznałem dalszego ciągu przygód miłośnika Super Glue. Ale z pewnością jest to kolejny modelarz, który może powiedzieć o sobie, że zjadł zęby na tym hobby. :lol
Amatorzy zbudowali arkę - profesjonaliści Tytanica.
Kilka błędów się zdarzyło.
1. Przyklejenie się do stołu Super Glue-to już klasyka.
2. Przeżycie trochę bardziej oryginalne. Mianowicie podczas sprzątania narzędzi, rozkręcałem skalpel w tak niefortunny sposób, że wbiłem go sobie w otwartą dłoń. Krew się mocno lała, ale wcale nie czułem że mnie boli. Na szczęście, w tym nieszczęściu zanim zdążyłem opatrzyć ranę, to ta się sama zasklepiła.
3. Z baboli to jeszcze akcja jaką poczyniłem klejąc Okręt Wodnik MM po sklejeniu szkieletu "zabrakło" mi poszycia, w wyniku czego, ów szkielet został obniżony do akceptowalnej przeze mnie wysokości.
1. Przyklejenie się do stołu Super Glue-to już klasyka.
2. Przeżycie trochę bardziej oryginalne. Mianowicie podczas sprzątania narzędzi, rozkręcałem skalpel w tak niefortunny sposób, że wbiłem go sobie w otwartą dłoń. Krew się mocno lała, ale wcale nie czułem że mnie boli. Na szczęście, w tym nieszczęściu zanim zdążyłem opatrzyć ranę, to ta się sama zasklepiła.
3. Z baboli to jeszcze akcja jaką poczyniłem klejąc Okręt Wodnik MM po sklejeniu szkieletu "zabrakło" mi poszycia, w wyniku czego, ów szkielet został obniżony do akceptowalnej przeze mnie wysokości.
Witam! Ja przy pierwszym modelu, a był to ORP Błyskawica z Mirage Hobby nie zauważyłem, że nie ma jednej wytłoczki z elementami. Biorąc się do pracy w instrukcji napatoszyły się działka przeciwlotniocze . Szukam gdzie te cząści. A t mi brakowało całego masztu, dziłek i innych pierdół. Na drugi dzień do modelarskiego z reklamacją że nie ma wytłoczki. Gdyby nie to że nie było ich w całej serii Błyskawic jakie dostał sklep to by mi nie uznali. Całe szczęście za dwa mieśiące idę po inny model, a tu gratis wytłoczka z częściami do Błyskawicy.
Pozdrawiam Kamil
Ukończone: B-25 Mitchell
Ukończone: B-25 Mitchell
- Szydercza Gała
- Posty: 2324
- Rejestracja: pt mar 05 2004, 14:48
- Lokalizacja: ZIELONA WYSPA PEŁNA OWIEC
- x 167
- SeventhSon
- Posty: 67
- Rejestracja: ndz wrz 12 2004, 1:36
- Lokalizacja: Warszawa/ Chełm
Koledzy,
Proszę zachować powagę! Cyrylus pewnie myślał obudowie WIROPŁATA, gdyż widzę (mniej więcej w połowie szkieletu) potencjalną oś obrotu.
To dośc nowatorskie rozwiązanie (w erze pionierów lotnictwa) pewnie znajdzie uznanie Kolegów
Każdego dnia znajduję coś, co budzi moje ździwienie i zaciekawienie