laszlik pisze: ↑ndz gru 18 2022, 11:44
nie wiem co znaczy "zbarokowany“, ale domyślam się że pewnie za mało jakichś marmurkowych efektow. Może za parę lat będzie już lepiej. Robię co mogę.
Oby nie gorzej! Bo i tak może się zdarzyć przy nieracjonalnym stosowaniu modelarskich technik malarskich i wielu modelarzy wpada w tę pułapkę. Oczywiście
gorzej wtedy, gdy celem jest realistyczny wygląd modelu - wrażenie obcowania z rzeczywistym samolotem, tylko trochę mniejszym. I to przy założeniu, że mamy pojęcie jak wyglądał pierwowzór.
Nie użyłbym tego, cytowanego, określenia, bo uważam, że jest raczej szkodliwe w temacie malowania modeli. Ale potraktujmy to jako moją fobię, bo nie o tym chcę rozmawiać. Rzeczywiście zgadzam się, że modelowi brakuje nieco malarskiego szlifu. Pamiętajmy jednak, że rozmawiamy o wykonaniu na bardzo wysokim poziomie i uwagi nie są w stanie modelu z tego poziomu zrzucić. Nawet jeśli brzmią pejoratywnie, to wciąż dzieje się to w układzie odniesienia tego wysokiego poziomu.
To nie są wielkie sprawy i niekoniecznie trzeba lat ćwiczeń by pozbyć się niedoskonałości. Przydałoby się nieco więcej spójności prezentacji. Modelowi rozjeżdżają się trochę poszczególne jego fragmenty. Same w sobie są dobre, ale nie łączą się w jedną, spójną kompozycję. To jest niuans, raczej nie do opisania w punktach, a w dodatku wcale nie jest wykluczone, że w realu efekt jest znakomity, a winę ponoszą zdjęcia, które potrafią zniekształcić, nieraz bardzo drobne, ale decydujące w tej kwestii elementy.
Brakuje trochę odzwierciedlenia erozji powłoki lakierniczej typowej dla tego egzemplarza, trochę konsekwencji w prezentacji jej uszkodzeń. Niełatwym do rozwiązanie problemem jest sposób przedstawienia wykonanych z kalkomanii
nose artów. Zamiana naklejki na malowany obrazek w oku oglądającego to autentyczne wyzwanie i tu trzeba się pogłowić i popróbować. Dochodzi jeszcze jakiś błąd merytoryczny, wprawdzie obgadany w warsztacie, ale wciąż obecny na modelu i rzutujący na jego odbiór. Także, owszem, można lepiej. Na szczęście, bo w innym przypadku przyszłoby spakować warsztat do piwnicy i zakończyć tę nudną już zabawę.
Brawo! Nie pamiętam już kiedy widziałem galerię tak dobrego modelu P-47.