Model ten jest DARMOWY i pochodzi ze strony Lecha www.modele-kartonowe.com .
Najpierw wydrukowałem po kawałeczku jednego z arkuszy na trzech różnych ustawieniach drukarki (stary ale jary Epson Stylus Color 600):
- ICM wyłączone,
- ICM z drukarki,
- ICM z hosta.
Dwa ostatnie wydruki wyszły podobnie, chociaż z hosta był bardziej nasycony:
Wydruk z wyłączonym ICM wyszedł kiepaśnie:
Cały model wydrukowałem z ustawieniem ICM z hosta na ładnym, gładkim kartonie - o ile dobrze pamiętam - 160g/m^2.
Zacząłem od tablicy przyrządów (model ten jest wykonywany zasadniczo w standardzie, ale kabinę postanowiłem lekko zwaloryzować, uplastyczniając tablicę i dodając pasy bezpieczeństwa). Najpierw przykleiłem do niej (malutkimi kropelkami ponalu) obręcze zegarów (z drutu z owijki struny gitarowej). Potem zalałem je czterokrotnie błyszczącym lakierem do parkietów (czterokrotnie, żeby były wypukłe - ot, taki kaprys, bo chyba w żadnych samolocie takich nie widziałem - ale w końcu RWD-25 to takie trochę sajens-fikszyn, a wygląda to ładnie). Następnie przykleiłem imitacje łbów śrub (wycinane obrzynem z igły lekarskiej z grubej folii alu) metodą (chyba) Kemota, tzn. na klejący żółty papierek (przyklejam śrubę do papierka, nakładam na nią ponal, przykładam do tablicy, czekam, odrywam - odkleja się od papierka, a nie od tablicy). Te dwie "kontrolki" wykonane zostały przez wybrzuszenie przezroczystej folii gorącym drutem zaokrąglonym na końcu (tak jak robi się kabinki, tylko w innej skali ). Dźwigienki z drucików z gałkami z ponalu.
Z zamontowaniem było trochę zabawy. Lepiej chyba najpierw przykleić tablicę do połowy kabinki, a potem dopiero skleić ze sobą obie połówki, przy okazji doklejając tablicę do drugiej połowy.
Do fotela dodałem pasy z folii aluminiowej ze sprzączkami też z folii (wycinane odręcznie skalpelem).
Zacząłem sklejać kadłub, przerabiając go z metody na dwie wręgi na jedną wręgę i pasek łączący (moim zdaniem daje ona lepsze rezultaty).
Zabrałem się też za silnik. Na fotce poniżej widać sposób oszlifowania wręgi...
A oto blok silnika.Małe nity są z ponalu pomalowanego po wyschnięciu, a duże z kawałków kartonu wyciętych obrzynem "wewnętrznym" (wykonanym przez obcięcie igły i ręczne nawiercenie małym wiertełkiem), naklejonych jak śruby na tablicy rozdzielczej i pomalowanych po przyklejeniu pędzelkiem 5|0 (maleństwo).
Przyszła kolej na statecznik pionowy. Musiałem obciąć ok. 1 mm u nasadzie (dwa razy obciąłem taki paseczek jak na zdjęciu), inaczej był przechylony w tył.
I tak to wyglądało w całości na tym etapie:
No i wziąłem się za cylindry. 14 sztuk, strasznie powtarzalna robota (podziwiam tu czołgowców). Do przechowywania tak małych części, jak te tam dźwigienki popychaczy przydają mi się probówki "ependorfki".
Następnie koła. Po sklejeniu krążki zostały na chwilkę zanurzone w mieszaninie szelaku i denaturatu (mniej więcej 14 g szelaku i 86 denaturatu, jak podał Syzyf), czyli chyba politurze. Jest to o wiele przyjemniejsze niż moczenie w lakierze (śmierdzi, długo trwa) czy nasączanie cyjanoglutem (trujące, za twarde). Po kilku godzinach można było szlifować na wiertarce.
Dalej skrzydła. W wycięciach na jednomilimetrowe druty w dźwigarach wyciąłem węższą szczelinę niż narysowana (miałem w pamięci to, co pisał Lech w relacji Mimisa o skradzionych kompach z projektem i odtwarzaniu szkieletu skrzydeł na szybko).
Okazało się też, że szkielet ma złe wymiary - od kadłuba do lotki żebra są za krótkie...
...a dalej troszkę za długie, podobnie jak dźwigar. W prawym skrzydle obciąłem trochę to poziome wzmocnienie od obu stron (zwłaszcza przy końcówce), a na szerokość naciągnąłem po zeszlifowaniu zewnętrznych żeber w części krawędzi natarcia. W obu skrzydłach trzeba tez było poszerzyć dwie ostatnie wręgi.
W lewym zamiast szlifowania obciąłem nieco krawędź natarcia.
Po sklejeniu połówek poszyć w obu skrzydłach na krawędzi spływu powstało takie coś (mogło tego nie być, ale wtedy dolna połówka zaginałaby się do góry przed krawędzią spływu) - trochę się zeszlifuje, trochę podretuszuje.
Okazało się też, że dziury na drut w dźwigarze i w kadłubie są w złych miejscach - gdyby wsadzić drut prosty, skrzydła byłyby za bardzo do przodu. Teraz z przodu zostało niestety białe miejsce, ale zaszpachlowałem to i pomalowałem. Efekt tych zabiegów pokażę już na gotowym modelu.
Przy końcówce w obu skrzydłach powstała mi malutka szczelinka (końcówka chyba za bardzo się w tym miejscu zaokrągla - albo zbyt mocno ją wyobliłem, ale raczej nie powinno to mieć wpływu... może za duże żebro zawiniło, ale to mało prawdopodobne) - nic nie szkodzi, zaszpachluje się to.
Oto reflektor. Odbłyśnik i żarówka zrobione są z folii wyoblonej na gorąco narzędziem o odpowiednim kształcie:
Połówki owiewek kół najpierw skleiłem ponalem, a potem przykleiłem do szkieletu. Mocno obciąłem przednią wręgę szkieletu, ale chyba niepotrzebnie.
Pierścienie osłony silnika kształtowałem obłymi przedmiotami na gumce. Wyszły całkiem przekonująco, chociaż dałem ciała przy sklejaniu ich. Ponal, którego użyłem, był za gęsty i za szybko chwycił - przez to zrobiły się szczelinki. Na zdjęciu osłona przed ostatecznym mikroszpachlowaniem, retuszem i werniksowaniem.
A takim pierścieniem wykleiłem wnętrze, żeby nie było widać sklejek.
Łopaty śmigła mają złożoną konstrukcję.
Na koniec montaż do kupy... A było to tak:
-- -------------------------------
Jest wiosna 1940 roku, a Niemcy wbrew przewidywaniom wstrzymały się z atakiem na Polskę. Budowa prototypu RWD 25 znajduje się w fazie końcowej...
Pracownicy RWD przygotowuję się do ostatecznego montażu płatowca. Zaangażowane zostały wszystkie siły, aby ukończyć budowę jak najszybciej.
Po zamontowaniu fotela przystąpi się do montażu skrzydeł do kadłuba.
Wszystko już przygotowane, pozostały do wykonania jedynie prace wykończeniowe, jak malowanie.
Rzecz jasna, tak ważną budowę nadzorują osobiście główni konstruktorzy S. Rogalski i J. Drzewiecki oraz dyrektor wytwórni J. Wędrychowski.
Silnik także przygotowany jest już do montażu...
Montaż opóźnia się jednak, gdyż pracownik odpowiedzialny za przygotowanie łoża silnika popełnił fatalny błąd!
Inni specjaliści uzgadniają szczegóły konstrukcji podwozia...
Jak widać, samolot niedługo wzbije się w powietrze!
Zapraszam do galerii!
*[Relacja/Samolot] RWD-25 (www.modele-kartonowe.com)
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
*[Relacja/Samolot] RWD-25 (www.modele-kartonowe.com)
Ostatnio zmieniony pn sty 28 2008, 22:48 przez Łukasz K., łącznie zmieniany 5 razy.
....i tyle.
Retusz tradycyjnie temperami?
Kółka obrabiałeś za pomocą wiertarki, czy wystarczyło to "kinzo" które kupiłeś w OBI i pokazałeś przy okazji relacji ze Spitem?
Czy przy szlifowaniu "dokręcenie śruby" jest na tyle mocne, aby kółko trwało na swoim miejscu?
Do tej pory nie miałem przekonania do tej metody. Masz "kiepełe" i to cóś w rencach. Jesteś "maxmanualny"
Retusz tradycyjnie temperami?
Kółka obrabiałeś za pomocą wiertarki, czy wystarczyło to "kinzo" które kupiłeś w OBI i pokazałeś przy okazji relacji ze Spitem?
Czy przy szlifowaniu "dokręcenie śruby" jest na tyle mocne, aby kółko trwało na swoim miejscu?
Do tej pory nie miałem przekonania do tej metody. Masz "kiepełe" i to cóś w rencach. Jesteś "maxmanualny"
Dzięki, heh.
Koła robiłem w wiertarce, bo nie dorobiłem się jeszcze tego takiego chwytaka do Kinzo o zmiennej średnicy. Nakrętka się nie odkręcała, o ile była dość mocno przykręcona (ale bez przesady - do raczej delikatnego oporu). Problem sprawiało jedynie to, że warstwy koła skleiłem budasiem, i jeszcze tego samego dnia szlifowałem. Dwa razy mi się rozwarstwiło, ale odrobina cyjanogluta na szczelinki związała warstwy wystarczająco mocno. Retusz tradycyjnie temperą.
Koła robiłem w wiertarce, bo nie dorobiłem się jeszcze tego takiego chwytaka do Kinzo o zmiennej średnicy. Nakrętka się nie odkręcała, o ile była dość mocno przykręcona (ale bez przesady - do raczej delikatnego oporu). Problem sprawiało jedynie to, że warstwy koła skleiłem budasiem, i jeszcze tego samego dnia szlifowałem. Dwa razy mi się rozwarstwiło, ale odrobina cyjanogluta na szczelinki związała warstwy wystarczająco mocno. Retusz tradycyjnie temperą.
mr_tom - pozwole sobie odpowiedziec w imieniu Swingera. TUTAJ masz dokladny opis Syzyfa na temat szelaku od A do Zet
Swinger - "dobra robota" to mało powiedziane.... jak dla mnie bomba
pozdrawiam
Swinger - "dobra robota" to mało powiedziane.... jak dla mnie bomba
pozdrawiam
Mądry ustępuje głupiemu! Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata.
Marie von Ebner-Eschenbach
Marie von Ebner-Eschenbach
Zdradż na czyp olega u Ciebie mikroszpachlowanie.Swinger pisze:Na zdjęciu osłona przed ostatecznym mikroszpachlowaniem..........
W moim RWD też coś takiego wyszło. Lech wspominał kiedyś, ze jego sprzęt ktoś "pożyczył sobie" i chyba te elementy po odtworzeniu nie zostały sprawdzone. Być moze tu jest przyczyna tych szczelin.Swinger pisze:Przy końcówce w obu skrzydłach powstała mi malutka szczelinka...