Rozumiem ,ze chodzi Ci o odpryski farby na kabinie.
Na kabine kladlem piec cienkich warst farby. Przed ostatnia miejsca ,gdzie chcialem uzyskac odpryski przeslifowalem papier sciernym o gradacji chyba 1200 do momentu calkowitego starcia farby. Nastepnie te same miejsca przetarlem reczknikiem papierowym nasaczonym rozcienczalnikiem. Na koniec polozylem ostatnia warstwe. O dziwo przetarte miejsca nie zostaly pokryte farba . Wpadlem na to zupelnie przypadkowo ,ale mi sie spodobalo.
Całkiem sympatyczny samochodzik. Trochę szkoda, że nie moja działka historyczna i narodowościowa. Chyba nie mam ani jednego pojazdu amerykańskiego w swoich zbiorach. Hmm, jednak mam, poszukałem pod tapczanem (mój magazyn modelarski) i znalazłem revellowskiego Bradleya z blaszkami (chyba Parta?). Jednak nie szybko za niego się wezmę.
Nie zdążyłem napisać, zanim otworzyłeś galerię: bardziej wykadruj sam samochód. Na fotkach masz za dużo tła a za mało modelu. Można byłoby lepiej pokazać samochód.
gulus pisze:
Na fotkach masz za dużo tła a za mało modelu. Można byłoby lepiej pokazać samochód.
gulus
Masz racje Gulus , niektore zdjecia moge przekadrowac. Kilku raczej szkoda , poniewaz sa w ciekawej perspektywie dla oka (wg mnie oczywiscie) i ten efekt sie zatraci po kadrowaniu.