[relacja] Supermarine Spitfire Mk. VIII (KŚ 5) - eksperyment
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
[relacja] Supermarine Spitfire Mk. VIII (KŚ 5) - eksperyment
POZOSTAWIĆ
Ta budowa nie ma na celu wyprodukowania jakiegoś super wypasionego modelu. Jest to rodzaj eksperymentu, dlatego nie będzie wiele odejść od standardu. Podstawowe przyczyny rozpoczęcia modelu to:
1. Przetestowanie lakieru akrylowego w sprayu (wynik eksperymentu)
2. Sprawdzenie sklejalności modelu (w przyszłości zamierzam zrobić go na full-wypas).
3. Mam potrzebę zobaczenia szybszych efektów mojej pracy. Usterzenie w Ju 88 zajęło mi kilka dni... Potrzebny był mi jakiś prosty model.
Relacja ta będzie takim, hmmm, aperitifem dla Jety i Mundzia. Obiecałem Wam kiedyś maksymalnie przerobionego Spita z KŚ. Niech ta relacja stanowi pewien przedsmak.
No dobrze, a teraz do rzeczy. Model kupiłem kiedyś w kiosku, troszkę pogięty... Dlatego też wziąłem go na eksperyment; docelowy Spit będzie z KEL (ewentualnie z Kartonowego Hobby, ale raczej nie).
Jest to nr 5 Kartonowego Świata (16 kwietnia 2003) - Supermarine Spitfire Mk. VIII w malowaniu Royal Australian Air Force, projektu Marka Pacyńskiego. Był to osobisty samolot Clive'a Caldwella. Dostrzegłem dwa prawdopodobne błędy w malowaniu (opieram się na czasopiśmie Lotnictwo Aviation International z grudnia 1994 - jest tam artykuł poświęcony Caldwellowi i kilka zdjęć) - numer samolotu jest za mały, a zamiast oznaczeń zwycięstw nad samolotami włoskimi (było ich 3 i pół) są niemieckie. To kolejny powód dla wybrania tego modelu na eksperymentalny model odstresowujący.
Powyżej przednia część kadłuba - udało się jakoś pokonać spore problemy z wielkością wręg (chociaż i tak musiałbym je zmieniać - nie lubię metody "wręga do wręgi", a tak jest to zaprojektowane - ja robię na "jedną wręgę i pasek łączący") i nieprawidłowym kształtem segmentów. Wycięcia na spodniej stronie należy wycinac po zewnętrznej stronie linii - ja wycinałem bliżej wewnętrznej strony i w efekcie praktycznie nie mam charakterystycznych dla Spita krzywizn.
Oto tylny fragment...
Przy łączeniu przodu z tyłem też trzeba było poodcinać przeszkadzające fragmenty... Chyba w każdym segmencie musiałem to robić!
Następnie wziąłem się za kabinę zeskanowaną ze Spita z KH, wydrukowaną na laserze i pomalowaną akwarelką. Pasy wymieniłem na aluminiowe. Reszta standardowa.
Przykleiłem kabinę do tylnego segmentu kadłuba...
To ostatni przed ogonem segment. Dokładne formowanie...
I montaż. Na razie to koniec.
Ta budowa nie ma na celu wyprodukowania jakiegoś super wypasionego modelu. Jest to rodzaj eksperymentu, dlatego nie będzie wiele odejść od standardu. Podstawowe przyczyny rozpoczęcia modelu to:
1. Przetestowanie lakieru akrylowego w sprayu (wynik eksperymentu)
2. Sprawdzenie sklejalności modelu (w przyszłości zamierzam zrobić go na full-wypas).
3. Mam potrzebę zobaczenia szybszych efektów mojej pracy. Usterzenie w Ju 88 zajęło mi kilka dni... Potrzebny był mi jakiś prosty model.
Relacja ta będzie takim, hmmm, aperitifem dla Jety i Mundzia. Obiecałem Wam kiedyś maksymalnie przerobionego Spita z KŚ. Niech ta relacja stanowi pewien przedsmak.
No dobrze, a teraz do rzeczy. Model kupiłem kiedyś w kiosku, troszkę pogięty... Dlatego też wziąłem go na eksperyment; docelowy Spit będzie z KEL (ewentualnie z Kartonowego Hobby, ale raczej nie).
Jest to nr 5 Kartonowego Świata (16 kwietnia 2003) - Supermarine Spitfire Mk. VIII w malowaniu Royal Australian Air Force, projektu Marka Pacyńskiego. Był to osobisty samolot Clive'a Caldwella. Dostrzegłem dwa prawdopodobne błędy w malowaniu (opieram się na czasopiśmie Lotnictwo Aviation International z grudnia 1994 - jest tam artykuł poświęcony Caldwellowi i kilka zdjęć) - numer samolotu jest za mały, a zamiast oznaczeń zwycięstw nad samolotami włoskimi (było ich 3 i pół) są niemieckie. To kolejny powód dla wybrania tego modelu na eksperymentalny model odstresowujący.
Powyżej przednia część kadłuba - udało się jakoś pokonać spore problemy z wielkością wręg (chociaż i tak musiałbym je zmieniać - nie lubię metody "wręga do wręgi", a tak jest to zaprojektowane - ja robię na "jedną wręgę i pasek łączący") i nieprawidłowym kształtem segmentów. Wycięcia na spodniej stronie należy wycinac po zewnętrznej stronie linii - ja wycinałem bliżej wewnętrznej strony i w efekcie praktycznie nie mam charakterystycznych dla Spita krzywizn.
Oto tylny fragment...
Przy łączeniu przodu z tyłem też trzeba było poodcinać przeszkadzające fragmenty... Chyba w każdym segmencie musiałem to robić!
Następnie wziąłem się za kabinę zeskanowaną ze Spita z KH, wydrukowaną na laserze i pomalowaną akwarelką. Pasy wymieniłem na aluminiowe. Reszta standardowa.
Przykleiłem kabinę do tylnego segmentu kadłuba...
To ostatni przed ogonem segment. Dokładne formowanie...
I montaż. Na razie to koniec.
Re: [relacja] Supermarine Spitfire Mk. VIII (KŚ 5) - ekspery
Cześć!Swinger pisze:
Jak już będziesz robił wypasionego Spitfire'a to pamietaj, że one miały fotele z bakelitu
Pozdrawiam
Paweł
Paweł
Zrobiłem statecznik pionowy.
Ten paseczek odciąłem, żeby lepiej pasowało:
Tak oddzieliłem ster:
I tak to wygląda:
P.S. Zauważyłem przy okazji błąd merytoryczny, na szczęście nietrudny do poprawienia - wersja Mk. VIII miała wciągane, a nie stałe kółko ogonowe.
Ten paseczek odciąłem, żeby lepiej pasowało:
Tak oddzieliłem ster:
I tak to wygląda:
P.S. Zauważyłem przy okazji błąd merytoryczny, na szczęście nietrudny do poprawienia - wersja Mk. VIII miała wciągane, a nie stałe kółko ogonowe.
Ostatnio zmieniony pt lut 11 2005, 15:08 przez Łukasz K., łącznie zmieniany 2 razy.
Spokooojnie, nic tu nie jest i nie będzie ruchome. Tylko oddzielone.
Na Konradusie zostałem poproszony o opis budowy stateczników, zrobiłem więc trochę fotek... Mam nadzieję, że komuś sie przyda. Pierwszy raz robiłem tak stateczniki, pierwszy raz oddzielałem stery... Wszystko w ramach eksperymentu.
Oto syntetyczny opis budowy:
1. Wcieram ponal w krawędzie (nakładam igłą, wycieram palcem).
2. Szlifuję krawędzie papierem ściernym (pionowy robiłem ręcznie, ale od czego mamy technikę ) - po tej operacji znów trzeba zaponalować krawędzie, tylko tym razem nie z "boku", tylko po prostu ponalujemy mniej więcej te miejsca, gdzie się coś zeszlifowało.
3. Formuję krawędź jak na zdjęciu.
4. Robię wklęsłe linie (twarda podkładka).
5. Wałkuję część myszą na podkładce (to w sumie wiele nie daje, równie dobrze można to zrobić palcami)
6. Robię wypukłe linie (miękka podkładka).
7. Formuję końcówki na gumce.
8. Przyklejam dolną część.
9. I górną. Szparkę w końcówce zaszpachlowuję szpachlówką akrylową, którą potem maluję.
10. Przygotowane stery.
11. Trochę zmniejszyłem łączniki statecznik-kadłub. Może niepotrzebnie, ale nie lubię takich dużych.
12. Montuję. Z przejściówek nie jestem zbyt zadowolony.
Na Konradusie zostałem poproszony o opis budowy stateczników, zrobiłem więc trochę fotek... Mam nadzieję, że komuś sie przyda. Pierwszy raz robiłem tak stateczniki, pierwszy raz oddzielałem stery... Wszystko w ramach eksperymentu.
Oto syntetyczny opis budowy:
1. Wcieram ponal w krawędzie (nakładam igłą, wycieram palcem).
2. Szlifuję krawędzie papierem ściernym (pionowy robiłem ręcznie, ale od czego mamy technikę ) - po tej operacji znów trzeba zaponalować krawędzie, tylko tym razem nie z "boku", tylko po prostu ponalujemy mniej więcej te miejsca, gdzie się coś zeszlifowało.
3. Formuję krawędź jak na zdjęciu.
4. Robię wklęsłe linie (twarda podkładka).
5. Wałkuję część myszą na podkładce (to w sumie wiele nie daje, równie dobrze można to zrobić palcami)
6. Robię wypukłe linie (miękka podkładka).
7. Formuję końcówki na gumce.
8. Przyklejam dolną część.
9. I górną. Szparkę w końcówce zaszpachlowuję szpachlówką akrylową, którą potem maluję.
10. Przygotowane stery.
11. Trochę zmniejszyłem łączniki statecznik-kadłub. Może niepotrzebnie, ale nie lubię takich dużych.
12. Montuję. Z przejściówek nie jestem zbyt zadowolony.
- 82RObert82
- Posty: 55
- Rejestracja: pn sty 31 2005, 10:37
- Lokalizacja: Białystok