"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Jeśli to poznańska Cytadela, to może i ja się załapię.lehcyfer pisze:... na Cytadeli?...
Co do głowicy, to należało się spodziewać, że będzie reprezentowała najwyższy poziom wykonawczy. Sama w sobie stanowi model.
Cierpliwość łyżką dół wykopie.
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
Przeglądam relację nieco wstecz i tak się zastanawiam. Przy wykonywaniu modelu w określonej skali, dana skala narzuca nam pewne ograniczenia w możliwości odwzorowania detali. Skala 1:72 ma te ograniczenia dość spore w porównaniu nawet z 1:48 nie mówiąc już o 1:32 czy 1:24. Natomiast ten model wygląda jakby tych ograniczeń kompletnie nie miał! Absolutnym mistrzostwem są tu dwie rzeczy: to, że założyłeś wykonywanie wszystkiego w technologii "blaszek niefototrawionych" i, jeśli już założyłeś wykonanie jakiegoś otwartego, dostępnego przy wykonaniu fragmentu śmigłowca, to odwzorowanych w nim zostało chyba 100% rzeczywistych detali. Chapeau bas.
Cierpliwość łyżką dół wykopie.
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Lehcyfer: Czyli ostatni piątek marca?
Irimi, myślę, że jeśli przyjedziesz na spotkanie to Koledzy z Kartonowej Pyry Cię nie wyrzucą skoro nawet mnie tolerują w swoim gronie .
Irimi napisał:
Irimi, myślę, że jeśli przyjedziesz na spotkanie to Koledzy z Kartonowej Pyry Cię nie wyrzucą skoro nawet mnie tolerują w swoim gronie .
Irimi napisał:
Oj! Ograniczenia są spore i oczywiście wiele detali to także spore uproszczenia, bo są jakieś granice możliwości manualnych przy założeniu, że model ma być głównie ręczną robotą. Dla mnie właśnie to założenie stanowi bardzo subiektywną istotę mojego modelarstwa. Podkreślam, że chodzi tylko o moją prywatną koncepcję postrzegania modelarstwa! Niektórzy się z tego śmieją. Ale to już ich problem. Gdzieś nawet wyczytałem, że robienie modeli z beznadziejnych zestawów to jest nielogiczne. Ja uważam, że właśnie takie zestawy dają najwięcej szans na własną inwencję i najlepiej uczą modelarskiej zaradności (o konkursowych szansach już nawet nie wspominam, bo to osobne zagadnienie). Po prostu takie zestawy wymuszają konieczność robienia większości rzeczy samodzielnie. Oczywiście „ceną” takiego podejścia jest czas potrzebny na wykonanie tych wszystkich elementów, a często także poszukiwanie metody, jak zrobić „coś” co będzie wyglądało na tyle precyzyjnie, że będzie imitowało/sugerowało jakiś konkretny detal. Jednak, jak widać na zdjęciach, można bardzo dużo zrobić samemu i nie dość, że wygląda to chyba całkiem nieźle, to satysfakcję mam większą, niż podczas sklejenia i pomalowania jakiegoś zestawu „ful wypas HiTech” .Skala 1:72 ma te ograniczenia dość spore ... Natomiast ten model wygląda jakby tych ograniczeń kompletnie nie miał... to odwzorowanych w nim zostało chyba 100% rzeczywistych detali
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 22
- Rejestracja: czw gru 06 2007, 19:13
- Lokalizacja: Szczawno Zdrój
I to wszystko za sprawą prostych narzędzi - jak Andrzeju napisałeś.
Dla mnie jest to wysoce motywujące i powodujące niezwykły prestiż takiej technologii modelarskiej. Tylko ten czas niezbędny. Jak go zatrzymać?:)
Bo o ile modelarzowi uda się w dostatecznym stopniu opanować ludzką niecierpliwość, to w dzisiejszych czasach pozostaje jeszcze znalezienie czasu na realizowanie pasji modelarskiej, a to jest, jak dla mnie dość trudne.
Często szukam rozwiązania, jak chociaż kilka godzin w tygodniu poświęcić budowie modelu, a co dopiero robić to codziennie. Wydaje się być to zmorą wielu modelarzy w drodze do budowania niezwykle precyzyjnych modeli...
Dla mnie jest to wysoce motywujące i powodujące niezwykły prestiż takiej technologii modelarskiej. Tylko ten czas niezbędny. Jak go zatrzymać?:)
Bo o ile modelarzowi uda się w dostatecznym stopniu opanować ludzką niecierpliwość, to w dzisiejszych czasach pozostaje jeszcze znalezienie czasu na realizowanie pasji modelarskiej, a to jest, jak dla mnie dość trudne.
Często szukam rozwiązania, jak chociaż kilka godzin w tygodniu poświęcić budowie modelu, a co dopiero robić to codziennie. Wydaje się być to zmorą wielu modelarzy w drodze do budowania niezwykle precyzyjnych modeli...
"Jeżeli myślisz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, za każdym razem masz rację." - Henry Ford
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Często dostaję takie pytania – jak znaleźć czas? Cóż... mnie się wydaje, że to przede wszystkim kwestia ustalenia sobie określonych priorytetów i konsekwentnego ich realizowania. Moim zdaniem sporo zależy od wypracowania sobie jakiegoś własnego systemu efektywnego wykorzystania nawet chwilowego wolnego czasu i sensownego dogadania się z rodziną, by akceptowała nasze hobby. Ja np. staram się zawsze maksymalnie wykorzystywać wolny czas i jeśli mam tę wolną chwilę, to siadam i coś dłubię. Wychodzę bowiem z założenia, że choćby pół godziny „piłowania czegoś” to już jest o te pół godziny mniej do roboty w przyszłości. I tak powolutku do przodu, kawałek po kawałku, aż wreszcie przychodzi moment, że ostatecznie zamykam gablotę nad zrobionym modelem. A że od momentu rozpoczęcia prac do ich finału upływa w sumie kilka lat, to co z tego! Przecież nie biorę udziału w konkursach na ilość zrobionych modeli, tylko na ich jakość....w dzisiejszych czasach pozostaje jeszcze znalezienie czasu na realizowanie pasji modelarskiej, a to jest, jak dla mnie dość trudne.
A tu w sporym powiększeniu spodni kawałek głowicy śmigła ogonowego w trakcie prac wykończeniowych:
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Mój szwagier powiedział mądrze kiedyś, że brak czasu to tylko wygodna wymówka. Jeżeli ktoś mówi, że nie ma na coś czasu, to po prostu nie chce tego robić. Zwyczajnie rzecz jest dla niego nie dość wartościowa.
Model to nie tysiące godzin - to po prostu godzinka w ciągu dnia, cztery godziny w tygodniu... . To wszystko składa się w końcu na ukończenie modelu w dowolnym standardzie. Jeśli te kilka godzin w tygodniu nie rokuje nadziei na ukończenie modelu w jednym pokoleniu można zamiast czterosilnikowego bombowca budować mniejsze i prostsze w konstrukcji samoloty. Wtedy tych godzin będą najwyżej setki. Wprawdzie w bezpośrednim starciu konkursowym przegrana z takim Mi-6 będzie pewna, ale satysfakcja z budowy wcale nie będzie mniejsza, a mołojecka sława internetowa chyba jeszcze większa niż ta Andrzejowa.
Model to nie tysiące godzin - to po prostu godzinka w ciągu dnia, cztery godziny w tygodniu... . To wszystko składa się w końcu na ukończenie modelu w dowolnym standardzie. Jeśli te kilka godzin w tygodniu nie rokuje nadziei na ukończenie modelu w jednym pokoleniu można zamiast czterosilnikowego bombowca budować mniejsze i prostsze w konstrukcji samoloty. Wtedy tych godzin będą najwyżej setki. Wprawdzie w bezpośrednim starciu konkursowym przegrana z takim Mi-6 będzie pewna, ale satysfakcja z budowy wcale nie będzie mniejsza, a mołojecka sława internetowa chyba jeszcze większa niż ta Andrzejowa.
Podpisuję się pod stwierdzeniami Andrzeja wszystkimi odnóżami mojeimi i części rodziny. To jest nie tylko organizacja dnia , pracy, zajęć wszelakich, ale przede wszystkim ustalenie, czy modelarstwo jest dla mnie ważne,czy nie. A skoro ważne, to w porozumieniu z rodziną trzeba znaleźć takie rozwiązanie, aby czasu na to hobby było jak najwięcej. I nie ma co potem płakać, że budowa się ciągnie miesiącami, bo.... budowa domu (ważna rzecz), narodziny dziecka ( bardzo istotne, przeżyłem to 4-krotnie), wędkowanie , praca 16 godz. na dobę i tp itd. No cóż z czegoś można ( a może nawet trzeba?) zrezygnować, coś ograniczyć , i poświęcić na modelarstwo powstały w ten sposób zasób czasowy. A swoją drogą Andrzejku, nawet lotników zdjęcia Twojej pracy przyprawiają o dreszcze i brak wiary. Pozdrawiam
Kacper
Kacper