Pozdrawiam poświątecznie i przednoworocznie.
Odnośnie wypowiedzi Damiana - Myślę Damianie, że jeśli nie spróbujesz ze swoim Mi-24, to nie będziesz wiedział, czy dasz radę.
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na moim zdaniem ważny aspekt związany nieodłącznie z tak dogłębnymi „przeróbkami” zestawów. Otóż do takich prac nie wystarczy mieć zebranej nawet dużej dokumentacji zdjęciowej (choć jest ona nieodzowna). Ponieważ rzadko w przypadku modeli lotniczych dysponujemy szczegółowymi rysunkami technicznymi ich wnętrz w skali, w jakiej chcemy zrobić model, najczęściej taką dokumentację trzeba sobie samemu opracować. Zanim chwycimy za pilnik, trzeba poprzeliczać wymiary wielu elementów, niektóre z nich rozrysować w skali, porobić szablony ułatwiające później kontrolę wykonywanych części, etc. i następnie wszystko to starannie posegregować według kolejności późniejszego wykonania.
Żeby potem wszystkie składniki układanki całej konstrukcji wewnętrznej modelu spasowały się do siebie wzajemnie, tej pracy „koncepcyjnej” nie można sobie „odpuścić” (bo tu błędów nie da się ani wyrównać, ani zamaskować szpachlówką)! Nie piszę tego, aby kogoś zrazić do takiej formy modelarstwa, lecz uczciwie trzeba zaznaczyć, że jeśli ktoś nie ma jeszcze dużego doświadczenia w tego typu prezentacjach modelarskich, bezpieczniej jest zaczynać naukę na prostych konstrukcjach, np. modeli samolotów okresu I w. św.
Bardzo to belfersko zabrzmiało
, ale ponieważ czytają te posty także bardzo młodzi ludzie (mam taką nadzieję, że czytają
), którzy z natury rzeczy chcą szybko widzieć efekty w postaci gotowych modeli (sam to również przeżywałem wielokrotnie), pragnę zwrócić ich uwagę na te sprawy, gdyż doświadczeni modelarze najczęściej całe „logistyczne” przygotowanie się do budowy modelu pomijają w opisach jako „oczywistą oczywistość”. A ta „logistyka” zajmuje co najmniej tyle samo czasu co konkretna robota przy modelu!
I jest równie ważna!
Odnośnie wypowiedzi Marka Walkowiaka – Marku na tym forum chyba nikt Ci nie zarzuci „drogi na skróty”, a tym bardziej „braku ambicji”.
Wybór sposobu wykonania jest zawsze indywidualną decyzją modelarza wynikającą zarówno z potrzeb, jak i z indywidualnych możliwości. Jeśli chcesz tworzyć kolekcję, posłużenie się gotowymi zestawami uzupełniającymi jest jak najbardziej pragmatycznym podejściem, bo przy tworzeniu kolekcji czas wykonania modelu jest istotnym czynnikiem (a gotowe elementy ten czas wyraźnie skracają). Jeśli jednak chciałbyś zrobić model konkursowy z myślą o wygrywaniu, to już oparcie się wyłącznie na gotowych elementach do waloryzacji nie daje gwarancji sukcesu, bo blaszki i żywice stały się tak popularnym „surowcem” do budowy modeli, że aby zapewnić sobie jakąś przewagę nad „przeciwnikiem”, trzeba zrobić „coś więcej” i „coś inaczej” niż zdecydowana większość modelarzy. Ponieważ ta większość jednak uważa, że do wygrania wystarczy zgromadzić jak najwięcej blach i żywic, a potem to tylko pięknie posklejać i atrakcyjnie pomalować, to czasami przeżywają duże rozczarowanie, gdy zderzą się z facetem, który z uporem maniaka usiłuje robić „to coś inaczej”. Wprawdzie coraz trudniej dziś wymyślić jakąś bardzo atrakcyjną formę prezentacji modelu, ale może właśnie i w tym dziś warto szukać uroków modelarstwa.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.