Niniejszym zamieszczam relację z przebiegu prac montażowych w/w modelu. Będzie on dosyć mocno waloryzowany na podstawie monografii, którą posiadam. Model retuszuję farbkami akrylowymi firmy Agama oraz Pactra. Numery kolorów trudno mi podać, ponieważ nie wszystkie odcienie, które zakupiłem, okazały się trafione w 100%,więc ratuję się mieszaniem ich ze sobą. A tak to wychodzi póki co.
Rama kabiny:
I tablica przyrządów po waloryzacji:
A dziś skończyłem przeszło tygodniową walkę z fotelem pilota i siedziskiem strzelca i radiooperatora.
Musiałem przerabiać całe siedzisko, bo to z wycinanki w niczym nie przypominało tego ze zdjęć w monografii. Teraz wygląda w miarę podobnie. Siatka siedziska strzelca zrobiona z firanki, a parciane pasy siedziska radiooperatora oraz pasy bezp. tradycyjnie z folii alu.
Mam już zamontowany fotel pilota, zespół manetek sterowania silnikami oraz prawą panel pilota.
Gałki manetek wykonane "obrzynem" igły lekarskiej o średnicy 1,2 mm. Bardzo dobre narzędzie. Ułatwia i znacznie przyspiesza pracę nad takimi drobiazgami, a wycięte przy jego pomocy krążki są idealnie okrągłe.
Efekt poniżej:
Teraz kilka fotek przedstawiających wygląd kokpitu przed jego osłonięciem ściankami bocznymi. Reszta wyposażenia będzie umieszczona własnie na nich, a póki co, doszły skrzynki i taśmy amunicyjne, działka 20mm oraz wyposażenie radiowe.
Gotowe są już burty kabiny oraz poszycie. Darowałem sobie kładzenie wiązek elektrycznych, bo dokumentacja którą miałem okazała się niewystarczająca i stwierdziłem że nie ma sensu kłaść kabli jeżeli nie wiadomo skąd i dokąd biegną... Zresztą przyznam szczerze, że lenistwo też miało tu swój udział... ;))
No ale zaczyna być widać jak to będzie się mniej więcej prezentować.
Foty:
Mało widać wnętrza w sumie, ale nijak nie mogłem ustawić tego kawałka kadłuba, żeby wszystko oświetlić.
No i jak widać na ostatnich zdjęciach, poszycie przedniej części okazało się być za krótkie i nie zeszło się należycie, przez co musiałem użyć supergluta i farbki, ale finalnie nie będzie tego tak widać bo w to miejsce dojdzie swojego rodzaju oprofilowanie, prawdopodobnie wylotu powietrza (tam gdzie jest to zaznaczone łukiem).
Długo walczyłem, ale zawalczyłem. Ciężki był to kawałek modelu.
Trudne do wykonania oprofilowanie luf działka i km-u na górze nosa, oraz wyloty luf działek 30mm oraz wyloty ich łusek pod spodem sprawiły że długo się z tym babrałem. Wyszło moim zdaniem nieźle, przynajmniej ja jestem zadowolony. Oto foty(w dużym powiększeniu).
Elementy nie są jeszcze polakierowane.
Kadłub zrobił się ekspresowo, z racji dużych elementów. Nie było najmniejszych problemów z pasowaniem. Wszystko jak zwykle IDEALNIE.
Ostatnie 2 segmenty są na razie zainstalowane na sucho do reszty kadłuba, po to tylko żeby pokazać jak to wygląda w całości. Nie przyklejałem ich celowo, by mieć większe pole manewru przy instalowaniu i poziomowaniu usterzenia.
Udało mi się w końcu skończyć ogon.
Nie jest wprawdzie polakierowany na gotowo, bo dopiero 2 warstwy połysku położyłem.
Na pierwszych dwóch fotkach stery są jeszcze osobno, z czego stery kierunku nie są w ogóle polakierowane, natomiast cała reszta, jak już mówiłem, pomalowana połyskiem.
A tak to wygląda po złożeniu do kupy...
Na tej fotce ocień farbki nie do końca pasuje do koloru poszycia. Niestety nie udalo mi się dobrać lepiej, a ta różnica jest widoczna tylko przy oświetleniu sztucznym. Przy świetle dziennym wygląda to lepiej.
No i reszta...
Światła pozycyjne tłoczyłem stępioną wykałaczką z opakowania po słuchawkach do Skype'a hehe ;) rozgrzewając je nad palnikiem gazowym... Nawet jakoś wyszły...
Tak BTW, poszycie górnej powierzchni statecznika poziomego zapadło mi się delikatnie od częstego brania w łapska podczas prac nad owiewkami i pasowaniem usterzenia pionowego, ale udało mi się odessać je odkurzaczem... Jest lepiej... ;)
No to teraz skrzydła...
Na razie tylko szkielety. Na poniższych fotkach są one połączone na sucho z kadłubem po to, by pokazać mniej więcej jak będzie wyglądał uskrzydlony Zerstoerer.
Co do spasowania, to oczywiście wszystko idealnie. Jest jednak mały błąd projektowy. Nie stanowi on poważnego problemu dla doświadczonego modelarza. Chodzi mianowicie o żebro XIVt, a dokładniej o jego miejsce krzyżowania się z dźwigarem XIVk. Trzeba je po prostu przerobić, tak by te dwa elementy mogły się ze sobą krzyżować. W żebrze tym, zamiast podłużnego wycięcia od góry, jest prostokątny otwór nie sięgający ani górnej, ani dolnej krawędzi żebra. W dźwigarze też nie ma wycięcia pod żebro, tylko dwie równoległe linie sugerujące przyklejenie części żebra prostopadle od przodu dźwigara. Wystarczy zamiast tego zrobić wycięcia, od dołu w dźwigarze XIVk i od góry w żebrze XIVt i mamy problem z głowy.
Poniższe zdjęcie pomocnicze (kiepskiej jakości) ukazuje miejsca o których mówię:
A tak wyglądały szkielety przed i po złożeniu w całość i umocowaniu na sucho do kadłuba:
Teraz kolej na wnęki podwozia. Zwaloryzowałem nieco kratownicowe żebra między które chowa się koło. Te zaproponowane przez autora, były raczej symboliczne i uproszczone. Trochę zmieniłem ich konstrukcję dodając wzmocnienia prętów kratownicy żeber i zmieniłem ich ułożnie, na tyle na ile pozwalała mi skromna dokumentacja zdjęciowa. Nie jest idealnie tak, jak powinno być, ale zawsze to coś bliżej oryginału. Dodałem też przewody hydrauliczne we wnękach. Kolor, którym malowałem, dorabiałem z czterech farbek. Jakoś nawet się udało...
Tak to wygląda:
-przewody hydrauliczne umieszczone między żebrami szkieletu skrzydła
-sklejona konstrukcja wnęki z przerobionymi żebrami (obok pokazane są oryginalne ścianki wnęki proponowane przez autora)
-konstrukcja wnęki doklejona do poszycia
-wnęka z poszyciem spasowane na sucho ze szkieletem skrzydła
Dwa ostatnie zdjęcia robione z lampą błyskową, gdyż nie mogłem dostatecznie oświetlić elementu światłem dziennym.
Zmodernizowałem też nieco reflektor lądowania. Dodałem żarówkę oraz zwierciadło zwinięte z wytłoczonej obłym końcem rękojeści nożyka AK-3, folii aluminiowej.
Jedziemy dalej... Skrzydła...
Wszystko w miarę dobrze spasowane. Musiałem wprawdzie nieco korygować łączenia poszyć, ale to raczej wina mojej niedoskonałości.
No i nie jestem do końca zadowolony, gdyż poszycie lewego skrzydła od spodu przy końcówce, lekko mi się zapadło. Nie ma wprawdzie odznaczonych żeber ani dźwigarów, ale zamiast być wypukłe, jest lekko wklęsłe. Poprawić się już później nie dało.
Całość póki co lakierowana dwoma warstwami połysku.
Dobra teraz foty:
Skrzydła zamontowane do kadłuba. Nie ma się nad czym rozwodzić, więc przejdę do zdjęć.
Aha... Kroplowe owiewki okuć dźwigarów widoczne na spodniej stronie kadłuba musiałem dorobić od podstaw, bo oryginalne po prostu zgubiłem podczas sprzątania pokoju.
Silniki.
Napotkałem kilka niedopasowań podczas montażu, być może z winy projektu, być może z mojej, nie wiem. Jakoś sie udało
Wydechy trochę poprawiane względem standardu. Mianowicie zalane cyjanoakrylem, szlifowane i od nowa malowane na brąz taki jak w wycinance, a następnie suchym pedzlem czernione, co dało moim zdaniem ciekawą rdzawą teksturę.
Silniki zamontowane do płatowca:
Udało mi się wymęczyć chłodnice glikolu. Dość trudne były do ukształtowania, no i wyszły tak jak wyszły; jedna gorzej, druga lepiej, ale tak to jest zazwyczaj. Na prawej przesadziłem trochę z cyjanoakrylem na zaoblonej krawędzi łączącej spód i ściankę zewnętrzną owiewki, przez co musiałem szlifować i zamalowywać, co jest widoczne. Błędu tego ustrzegłem się później robiąc lewą chłodnicę. Niestety nie widać cięgien i drucików struktury w środku wlotu i wylotu powietrza.
Będę musiał też zmienić metodę lakierowania, bo model na przestrzeni czasu swojej budowy przybrudził się już z lekka od brania w łapska i starsze segmenty różnią się odcieniem od nowszych. Mat humbrola wyciera się, nabiera połysku i łapie brud. Chyba w ogóle z niego zrezygnuję w następnym modelu i poprzestanę na jednej warstwie połysku po to by tylko zaimpregnować karton przed wycieraniem w trakcie kształtowania.
Kilka zdjęć:
Podwozie.
Chronologicznie, najpierw elementy mechanizacji goleni:
Obniżyłem nieco skok amortyzatora, by bardziej go urealnić (model ma być statyczny, a według mnie skok proponowany przez autora był zbyt wysoki) i dodałem przewody hydrauliczne do hamulców kół (kombinowane z dwóch przewodów o różnych średnicach).
Następnie etapy produkcji kół:
Metoda chyba dobrze już znana na forum, więc nie ma co się rozpisywać. Na jednym ze zdjęć pokazane narzędzie do bieżnikowania, czyli stary skalpel Excel'a. Olfa jest do tego zbyt delikatna.
No i całość poskładana do kupy wraz z owiewkami podwozia. Tu problemy wystąpiły z małymi wklęsłymi oprofilowaniami w tylnych wewnętrznych częściach owiewek. Musiałem się sporo natrudzić żeby jakoś zamaskować niedociągnięcia. Nie mówię tu o błędzie projektowym tylko o mojej niedokładności. No ale chyba jakoś się udało.
Powyższe zdjęcie ukazuje wewnętrzną owiewkę po reanimacji. Mianowicie niechcący ubrudzonym ciemnoszarą farbą paluchem złapałem za nią i zrobiłem wielki odcisk na błękitnej jej części. Na szczęście udało mi się jakoś to zamalować i w sumie nie wygląda źle.
...I ciąg dalszy:
Ogólnie rzecz biorąc, uważam że odwzorowanie całości podwozia stoi na bardzo wysokim poziomie jak na model kartonowy i rozbieżności z oryginałem jest bardzo niewiele.
Elektrische Traegervorrichung fur Cylinderbomben, czyli ETC 500- elektrycznie sterowany wyrzutnik bomb. Naprawdę niełatwy do ukształtowania element. W dodatku retusz nie wyszedł mi tak jak sobie tego życzyłem. Jakoś dziwnie RLM 76 Pactry, którego używam standardowo do retuszu niebieskich powierzchni tego modelu jakoś dziwnie zaczął się odznaczać i nie mogłem go za ch... złamać innym kolorem. Niemniej jednak pomijając to pozwoliłem sobie na przeróbkę, czyli uowalnienie samych zaczepów bomb używając do tego oczywiście cyjanoakrylu i papieru ściernego w miarę możliwości (to bardzo małe elementy umiejscowione tylko na paskach papieru).
No i niestety po sklejeniu poszycia zewnętrznego ze szkieletem okazało się że nijak nie pasuje do kadłuba. Musiałem ostro szlifować krzyżak i ścinać rogi obudowy, żeby to dopasować. Nie najlepiej jak na Hala...
Ale jakoś tam wyszło w sumie...
Bomby i podwieszane zbiorniki paliwa.
Co do bomb, problemów nie było, poza niewłaściwym wymiarem szablonu rozpórek między statecznikami. Trzeba było delikatnie skrócić.
Zbiorniki paliwa to już trochę bardziej skomplikowane elementy. Problematycznym okazało się samo zawieszenie kratownicowe. Przy montażu jednego ze zbiorników do skrzydła, cała uprzednio złożona konstrukcja rozpadła mi się i musiałem najpierw zamocować kratownicę do skrzydła a dopiero potem do tego zbiornik. Przy drugim zbiorniku jakoś udało się bez większych problemów. Całą zabawę skomplikowałem sobie dodatkowo dorobieniem przewodów paliwowych ze zbiornika do skrzydła.
Dobra to może kilka zdjęć...
Śmigła.
Rozpisywać się nie ma za bardzo nad czym. Dodam tylko że skręciłem łopaty jak zwykle i dodałem kartonowy krążek między przednią wręgą silnika a wręgą kołpaka. Uzyskałem w ten sposób odstęp między nimi.
W Spitfire'rze takie rozwiązanie było już zaproponowane przez autora. Postanowiłem i tutaj je zastosować.
No to kilka zdjęć:
Ostatnie zdjęcia kabiny przed zamontowaniem owiewki.
Problemy sprawiły mi celowniki do MG 81 Zwilling (ten km tylnego strzelca-radiooperatora).
Nigdy czegoś takiego nie robiłem, więc nie wiedziałem za bardzo jak do tego podejść. Ostatecznie wypracowałem metodę następującą:
dwa druciki na krzyż sklejone lakierem, po czym poprawione glutem, następnie pierścień wewnętrzny także na lakier i wzmacniany glutem i na koniec zewnętrzny tą samą metodą. Początkowo próbowałem przyklejać pierścienie na butapren, ale robiły się kulki trudne do usunięcia z powodu bardzo małej grubości drucików użytych jako pierścienie wewnętrzne i krzyżaki celowników. Cała konstrukcja jest i tak uproszczona w stosunku do tego co było w wycinance. Zrobienie celowników trzypierścieniowych uznałem za niewykonalne w moich warunkach. Chociaż z drugiej strony rysunek tego km-u w monografii Walkaround przedstawiał właśnie takie celowniki jak zrobiłem. Można by rzec, że to pewnego rodzaju kompromis.
Próbowałem też wytłoczyć podłużne otwory w osłonach luf ale nie poszło mi to, więc skończyło się na malowanych. Generalnie km-y malowane kilkoma warstwami gunmetalu, mieszanki gunmetalu z czarnym, rozwodnionym czarnym, znów gunmetalem itd.
Dobra rozpisałem się to może kilka zdjęć.
Minął rok i chyba jakieś osiem miesięcy od początku tej przydługiej relacji i oto wczoraj, w późnych godzinach wieczornych w końcu ustały prace montażowe przy tym modelu. Swoją drogą to Bismarcka robiłem 2 razy krócej...
Cieszę się jak dziecko że już mam to za sobą.
Podsumowując, model trudny. Nawet bardziej doświadczonemu modelarzowi może przysporzyć trudności w niektórych miejscach.
Co do ostatnich wydarzeń, to poprawiłem lakierowanie. Przedtem model polakierowany był matem Humbrola nanoszonym pędzlem, i w przeciwieństwie do Spita, nie wyglądało to za ciekawie. Porobiły mi się smugi od pędzla i zacieki, ktore musiałem szlifować. Podążyłem więc za radą mądrzejszych (Dyzio, Sicore, Dzięki!!) i polakierowałem model jeszcze raz Pactrą matową używając aerografu. Efekt bardzo mnie zadowolił. Wszystkie smugi i zatarcia po zaciekach zlikwidowane. Model jest gładki i matowy.
Kilka zdjęć ukazujących ostatnio powstałe detale:
-owiewka kabiny
-anteny i światło antykolizyjne pod kadłubem
-wyważenia masowe lotek
No i teraz pora na sesję końcową.
Nie mogę się zdecydować które zdjęcia zostawić, które wyrzucić. I tak po długotrwałej selekcji zostawiłem te moim zdaniem najlepsze. Wrzucam zatem je wszystkie, jako że to i tak już...
...KONIEC!!!
*[Relacja/Samolot] Bf-110G-2 Military Model 5-6/2004
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork