Największe głupoty przy klejeniu

Hyde Park czyli "magiel" ale w granicach rozsądku

Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
binoz
Posty: 14
Rejestracja: czw wrz 01 2005, 20:22
Lokalizacja: Radom

Największe głupoty przy klejeniu

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: binoz »

Witam wsyzstkich!
Jestem strasznym amatorem jeśli chodzi o skejanie modeli kartonowych, ale to co się dzisiaj zdarzyło przechodzi ludzkie pojęcie. :oops: Na mój pierwszy model kartonowy wybralem sobie samolot A6M2-N RUFE. Szło jak po maśle aż do dzisiaj: przy wycinaniu centralnej części skrzydła przeciąłem złożoną (na pół) wycinankę :x Więc mam super wycięty element skrzydła i poprzecinane inne części potrzebne później.
Mam wobec tego propozycje pochwalcie się co jeszcze idiotycznego i bezsensownego może się stać (stało się Wam) podczas zabawy z kartonami. :D
Pozdrawiam Marcin
staszkov

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: staszkov »

Witam.
Fajny pomysł na wątek, ja wylałem cały słoiczek farby na mojego Zero z MM i niezaciekawie później wyglądał:/ i odbył swój dzewiczy lot do kubła hyhyhy.
Awatar użytkownika
Toff
Posty: 311
Rejestracja: wt lip 12 2005, 15:32
Lokalizacja: Gdańsk

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Toff »

Nakleiłem kiedyś szkielet kadłuba Potiomkina z MM na karton falisty. Potem dziwiłem się, że coś ciężko się wycina, a ponadto jakoś nie bardzo pasuje to wszystko do siebie. Ale jakoś sobie poradziłem :D
Pozdrawiam
Kat
Posty: 704
Rejestracja: ndz kwie 18 2004, 14:44
Lokalizacja: Radom

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Kat »

Kiedys zrobiłem tak samo z tygrysem królewskim z gpm :) , przeciołem 2 arkusze, od tamtej pory sprawdzam juz bardzo uwaznie. Kiedys jeszcze chciałem coś podkleić na karton i przez nieuwage podkleiłem na arkusz innego modelu... od tamtej pory czysty brystol oznaczam ołowkiem.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kapek
Posty: 207
Rejestracja: wt paź 19 2004, 13:21
Lokalizacja: Oświęcim

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: kapek »

Ufff.Moje największe głupoty.Dużo tego było.No ale najważniejsze to:
- Gdy kleiłem Jaskółkę z MM (gdzie szkielet był wydrukowany na papierze jak z bloku technicznego) stwierdziłem, że takie wzmocnienie wystarczy i skleiłem szkielet jak był wydrukowany przez wydawnictwo (nie podklejając go).Jakże się myliłem. :lol:
- Lufy w KGV z JSC zrobiłem z.......zapałek :lol: Jakoś nie wpadło mi do głowy, że mają one być okrągłe (a mogłem użyć wykałaczek).
- Podczas klejenia (bodajże) F/A 18 Horneta z MM wylałem cały słoiczek kleju na dywan w pokoju gościnnym (szlaban na klejenia i lanie dostałem :lol: ).
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
galwani
Posty: 731
Rejestracja: pn sie 30 2004, 21:30

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: galwani »

hm... najwieksze glupoty wystepuja u mnie raczej przy plastikach...

klejac dwa modele na raz [jakis messer i japonskie zero] pomylilem skrzydla... bylem mocno "zmeczony" i nei zauwazylem ze nie wyglada to logicznie ;) na szczescie dalo sie naprawic :)

chcialem odciac od pokladu pewnego lotniskowca jeden maly samolocik, w rezultacie chlasnalem pol burty i pol palca... nozyk byl ostry a ja to glupio robilem ;)

przykleilem sie kropelką do biurka

przykleilem kropelką model do biurka [i to ile razy ;) ]

ze juz nie wspomne ile razy w czasach kiedy nosilem dlugie szeroooooookie ciuchy zrzucilem jakis model z biurka zahaczajac go rekawem ;)

kilka razy zniszczylem ciuchy farbami, rozpuszczalnikami, klejami.. jak dostalem kolejny opieprz od matki to wyciagnalem z szafy jakies kiepskie spodnie+koszulke i dlugi czas kleilem w tym, dopoki sie nie nauczylem :)

usilowalem wzmocnic budynek z VACU wklejając doń kawalki styropianu i dziwilem sie jak glupi ze po przyklejeniu do vacu styropian znika... potem sie dowiedzialem ze klej do plastikow go rozpuszcza ;)

wiecej grzechow nie pamietam ;)
teraz juz mi sie takei wpadki raczej nie zdarzaja... ;-)
Mądry ustępuje głupiemu! Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata.
Marie von Ebner-Eschenbach
Awatar użytkownika
Roobert
Posty: 209
Rejestracja: wt lut 17 2004, 16:23
Lokalizacja: Resko
x 1

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Roobert »

Parę razy przykleiłem model do biurka bo kleiłem Super Glue. Raz przyklejony model do palców, też SG. Raz sklejone palce, ale obeszło się bez chirurga :lol: Na początku przygody z modelarstwem myślałem, że wręgi wycina się całe zostawiając tylko czarną linię( środek też wycinałem) :D W jednym z pierwszych modeli plastikowych powycinałem wszystkie elementy i bawiłem się nimi na dywanie. Zabawa skończyła się płaczem kiedy tata rozdeptał mi owiewkę(była taka jak w Łosiu z przodu kadłuba).
Awatar użytkownika
Kemot
Posty: 505
Rejestracja: pn mar 17 2003, 11:37
Lokalizacja: Kielce
x 11

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Kemot »

he he, farba na dywanie, też miałem taki przypadek. Dawno temu. Podczas malowania rufy w Halnym na czarno. Słoiczek (taki z 0,25l) farby NITRO wylał mi sie na pomarańczowy dywan. Niczym nie dało sie tego usunąć. Jedynie co byłem w stanie zrobić to tak obrócic dywan, żeby plama znalazła sie pod łóżkiem (oczywiście po wcześniejszej opierpapier rodziców).
pzdr
Kemot
Awatar użytkownika
Łosiu
Posty: 572
Rejestracja: ndz lut 15 2004, 16:11
Lokalizacja: Strzebielino

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Łosiu »

świetny temat :) widzę że nie tylko ja w pierwszym modelu pociąłem złożone arkusze :) - u mnie to był MM z samochodami wz28 i 34 :)

W Mosquito przykleiłem statecznik pionowy sterem do przodu :) - to był wyrok dla modelu :(

kiedy pierwszy raz zachciałem malować modele (Aero MB200), nie wiedziałem że trzeba wymieszać farbę. potem się wkurzałem że nie kryje :) (wogóle jakaś taka wodnista u góry była :D )

oprócz tego kapanie kleju, sklejone palce, zachlapane części to normalka :)
mój Rychelieu ma lufy z zapałek, ale ni kwadratowych, tylko ośmiokątne bo krawędzie nożykiem ściąłem :)
BeBe
Posty: 3
Rejestracja: śr maja 25 2005, 10:52

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: BeBe »

Moją największą głupotą była sprawdzalność lotów szybowcowych HALIFAXem z MM, zamiast lądować na łóżku dostał noszenia i niestety 9 piętro nie za bardzo mu się przysłużyło ;-) Ach, cóż to był za lot, łezka w oku się kręci i szkoda, że nie było telewizji, a mogły być wywiady...
ODPOWIEDZ